Niedawno w kinach można było oglądać film “Benedetta” – opowiadający o niecnych czynach – w tym homoseksualnych – siostry zakonnej. Pokrótce – akcja filmu nawiązuje do wydarzeń jakie miały miejsce w XVII wieku. W toskańskim klasztorze jedna z sióstr o imieniu Benedetta doświadcza mistycznych objawień, co sprawia, iż po kilkunastu latach staje na jego czele. Jej rosnąca władza i wpływy są coraz większe – co przysparza jej zwolenników jak i wrogów. Do tego dochodzi romans z dziewczyną z nizin społecznych. I właśnie ten ostatni fakt jest najbardziej bulwersujący. I tak dochodzimy do kluczowej kwestii, czyli protestów naszych rodaków przeciwko wyświetlaniu filmu w naszym kraju. Ahh… trudno się do tego ustosunkować, ale spróbujmy.
Protesty
O ile wierzyć doniesieniom medialnym, do dystrybutora filmu wpłynęły protesty przeciwko filmowi “Benedetta”, a pod kinami miały miejsce pikiety przeciwko jego pokazywaniu. I tutaj dochodzimy do smutnej prawdy, że w umysłach wielu ludzi panuje jeszcze niestety średniowiecze i żyjemy w ciemnogrodzie. Przecież – broń boże – katolicy nie robią takich rzeczy jakie pokazano w filmie. Seks jest tematem tabu, a już homoseksualny – o zgrozo – jest grzechem śmiertelnym. Nasuwa się pytanie, co w głowach tych oburzonych musi się kotłować i jak słaba jest ich wiara, że protestują przeciw filmowi? Na którym zresztą bawiłem się doskonale. Była to zdecydowanie uczta dla oka, na co jak najbardziej miała wpływ Virginie Efira – grająca główną bohaterkę, siostrę Benedettę Carlini. Mając już wcześniej wiedzę o tym, że pojawiły się protesty, po obejrzeniu filmu nasunęło się jedno pytanie – o co ten hałas? Jak to bywa z wieloma aferami o protestami środowisk katolickich. Na śmiech i politowanie zasługują odczucia oburzonych, na to co widzą na ekranie. Ale tak to już jest, gdy z nudów wszczyna się kolejne afery i protesty, jednocześnie ignorując i odwracając uwagę od prawdziwych afer w kościele katolickim. Zastanawiające jest, czy zbulwersowane osoby filmem o homoseksualnej siostrze zakonnej, są tak samo wstrząśnięci kolejnymi doniesieniami o molestowaniu dzieci przez księży? Śmiem wątpić, ponieważ najlepsza praktyką jest udawanie, że się nic nie stało i zamiatanie takich afer pod dywan. Najczęściej gdy wydarzy się coś potwornego i zostanie skrzywdzone dziecko, najlepszą zasadą jest ta ulubiona – tylko nie mów nikomu.
Obłuda
Kilka lat temu pojawiły się filmy braci Sekielskich o pedofili w rodzimym kościele – możecie przeczytać o tym we wpisie Księża pedofile mają się dobrze! Wyniki śledztwa były przerażające. Ocenę zebranych materiałów pozostawiam każdemu z osobna. Patrząc na zachowania niektórych ludzi wierzących, można dojść do wniosku, że przykazania i przesłanie Jezusa Chrystusa jest im obce. Wykazują się wobec innych bardzo często agresywną postawą i obrzucaniem inwektywami. Ma to miejsce głównie wtedy, gdy coś idzie nie po ich myśli i odczuwają urazę w momencie, gdy widzą coś według nich niestosownego. Brakuje im dystansu do siebie i wyznawanej religii, której poczynania, jeśli spoglądamy na dzisiejszy kościół są dwulicowe. Zbyt duży nacisk kładzie się na zdobywanie władzy i pieniędzy, a mniej na kultywowanie wiary. Stąd też coraz mniejsza frekwencja w kościołach i coraz większe odchodzenia od religii chrześcijańskiej. Warto obejrzeć sobie również film “Kler” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Mimo iż jest tam wiele humoru i przedstawienia księży w ironicznej wersji – to niestety jest tam też dużo prawdy, jaką mamy okazję widzieć na co dzień w zachowaniu duchownych.
Podsumowanie
Absurd protestów przeciwko wyświetlaniu niewygodnych filmów jest tak wielki, że trzeba by poświęcić setki godzin na analizie umysłu oburzonych. Ciekawe jest to, że sami oglądają takie filmy i szukają sensacji, zamiast skupić się na modlitwie i klęczeniu przed ołtarzem. Muszą być notabene niezłymi kinomaniakami, skoro wiedzieli że film “Benedetta” będzie miał swoją premierę w Polsce. Ja sam dowiedziałem się o tym dosyć późno, mimo iż interesuję się kinem. Tutaj czapki z głów, zapewne mają swoje wejścia i kontakty z dystrybutorami za granicą i otrzymują cynk od nich, gdy tylko na horyzoncie ma pojawić się jakiś obrazoburczy materiał. Być może sam Paul Verhoeven wysłał newsletter do wszystkich organizacji katolickich na świecie, w którym informował o zapowiedzi swojego najnowszego dzieła. Jeśli tak zrobił, to znaczy, że ma głowę na karku i dobry z niego marketingowiec. Bo jak przecież wiemy, nic nie sprzedaje się lepiej niż kontrowersje okraszone protestami.