W ostatnich latach eksplodowała popularność uniwersum Cyberpunka, wszystko to za sprawą gry studia CD Projekt Red , czyli Cyberpunk 2077. Świat oszalał na jej punkcie, do czego przysłużył się sam Keanu Reeves, wcielając się w rolę Johnny’ego Silverhanda. Po blisko trzech latach od premiery gry, w naszym kraju ukazała się książka “Cyberpunk 2077: Bez przypadku” autorstwa Rafała Kosika. Historia zawarta w publikacji została osadzona w słynnym mieście Night City i opowiada o losach szóstki nikczemników zaangażowanych w pewien tajemniczy projekt, który rozwija się z biegiem czasu i sami jego uczestnicy odkrywają coraz to nowe fakty związane ze swoim udziałem, jak i innych postronnych osób. Zapraszam zatem do recenzji tego wydawnictwa i zagłębienia się w świat Cyberpunk 2077.
Przypadki i ich konsekwencje
Na kartach książki poznajemy przygody szóstki osób, którym daleko do miana superbohaterów czy zawodowych nikczemników wyjętych spod prawa. Są to przypadkowe osoby zestawione ze sobą i mające za cel wykonanie powierzonego zadania przez swojego zleceniodawcę. Jako czytelnicy, towarzyszymy w przygodach takim postaciom jak Aya, Albert, Zor, Milena, Borg i Ron. Już na samym początku historii którą poznajemy, jesteśmy wrzuceni w wir przygód całej ekipy. Jesteśmy w samym środku misji, do jakiej wykonania się zobowiązali. Sytuacja jest dynamiczna i z każdą chwilą rozwija się bardzo intensywnie. Bohaterowie jakich opisuje Rafał Kosik, są wielowymiarowi i skrywają jednocześnie wiele tajemnic i emocji buzujących w ich ciałach – często zmodyfikowanych. Świat przyszłości pokazuje, jakie konsekwencje mogą wynikać z działań ludzi i do czego może doprowadzić krótkowzroczne myślenie tu i teraz. Widzimy jednak, że pomimo, iż technologia przejmuje sterowanie nad istotami żywymi i światem, to jednak nadal w ludziach jest mnóstwo uczuć, miłości, pożądania, empatii i chęci bycia blisko drugiej osoby.
Skrupulatne opisywanie świata przyszłości
W publikacji “Cyberpunk 2077: Bez przypadku” otrzymujemy mnóstwo dokładnie opisanych szczegółów związanych z Night City i życiem, w jakie są uwikłane główne postacie. Każdy bohater książki jest dokładnie prześwietlony i znamy tło jego aktualnego i wcześniejszego życia. Następnie w miarę rozwoju fabuły, dowiadujemy się w jaki sposób zostały połączone ich losy i według jakiego klucza dobrał ich zleceniodawca do wykonania zadania. Ich światy znajdują się na wielu rozwidleniach i można by podejrzewać, że niewiele mają ze sobą wspólnego. Jednak spirala dróg biegnących w różnych kierunkach, jest dokładnie przemyślana i finalnie otrzymujemy doskonale poprowadzone poboczne wątki, które zbiegają się razem i tworzą całość, jaka dobrze się zazębia. Bieg fabuły powoduje również nieustannie podsycane zaciekawienie losami bohaterów i całą historią szóstki banitów.
Sytuacyjny i emocjonalny rollercoaster
Fabuła książki jest dobrze skonstruowana i jej strony przerzuca się z ciągłą pokusą poznania dalszej historii bohaterów. Przeskakiwanie pomiędzy zdarzeniami i planami jest płynne i nie powoduje rozdźwięku, po którym trudno nam złapać kontekst. Całość jest dobrze zaprojektowana i pozwala czytelnikowi na orientowanie się w przygodach gangu z przypadku. Finał i wydźwięk opisanej historii jest zaskakujący, ale o tym musicie sami się przekonać, czytając tę pozycję.
Podsumowanie
“Cyberpunk 2077: Bez przypadku” to świetny thriller osadzony w Night City i uniwersum Cyberpunk. Autor skrupulatnie rozwija całą historię i tworzy ciekawy klimat dla tego mrocznego miasta. Wygenerował historię oparta na nietuzinkowych postaciach, skrywających problemy, traumy i swoje tajemnice. Każdy z nich jest interesujący i warto głębiej zastanowić się nad powodami działań i motywacji kierujących ich życiem. Nie da się jednoznacznie ocenić ich postawy i życia, jednak dodaje to pikanterii całej otoczce zaprezentowanej fabuły i tego z czym musieli się zmierzyć. Strach, miłość, tęsknota i ból są nieodłącznymi towarzyszami śmiałków całego gangu złożonego z przypadkowych osób. Warto zagłębić się w ich losy i poznać ich świat, jak i potencjalnego losy naszej planety za kilkadziesiąt lat. Oby to nie była prorocza i mroczna historia, która zmaterializuje się naprawdę